Nie wszystko, co nieludzkie, jest obce. „Dziewczyna z igłą”
Jedna z najmocniejszych europejskich premier ostatnich lat. Od 11 kwietnia dostępny w Polsat Box Go i Canal+ Online.

- Spis Treści
- Blog Post
Ukłucie moralną igłą
„Dziewczyna z igłą” to film nieprzyjemny w najlepszym znaczeniu tego słowa – odarty z iluzji, nieprzygotowany na ulgi. Nie podsuwa rozwiązań, nie pozwala na szybką ocenę. Jest jak rana, którą ktoś pokazuje ci z bliska – nie po to, byś ją uleczył, tylko żebyś wreszcie przestał udawać, że jej nie widzisz.
Film opowiada o kobiecie, która znalazła się poza nawiasem – ekonomicznym, społecznym, moralnym. Karoline zachodzi w ciążę, traci pracę, dach nad głową i wszystkie złudzenia. Gdy oddaje dziecko obcej kobiecie, nie robi tego, bo chce. Robi to, bo świat nie zostawił jej żadnej innej decyzji, która nie skończyłaby się jeszcze gorzej.
Prawdziwa historia, której nikt nie chciał słuchać
Scenariusz został zainspirowany prawdziwą postacią – Dagmar Overbye, duńską seryjną morderczynią skazaną w 1921 roku za zabójstwo dzieci oddanych jej w opiekę. Jej historia nie jest tu jednak centralnym punktem. Twórcy – Magnus von Horn i Line Langebek – pokazują, że prawdziwa przemoc rodzi się nie w piwnicach, ale w milczącej codzienności, która nie oferuje wsparcia, tylko osąd.
To nie jest film o zbrodni. To film o tym, jak do niej dochodzi. O tym, co musi się wydarzyć, by kobieta uznała, że oddanie niemowlęcia komuś obcemu to lepszy scenariusz. I o tym, jak chętnie społeczeństwo odwraca wzrok, dopóki przemoc nie stanie się statystyką albo sensacją.
Między współczuciem a sądem
Karoline, grana przez Vic Carmen Sonne, nie daje się łatwo zaszufladkować. Nie jest ani ofiarą, ani bohaterką. Jej twarz – zmęczona, nieruchoma, pełna napięcia – niesie cały film. Jej decyzje są bolesne, niewygodne, moralnie trudne do zaakceptowania, ale tym bardziej potrzebne do pokazania. Film nie każe ich rozumieć. Każe je zobaczyć – bez upiększeń.
Dagmar, w interpretacji Trine Dyrholm, to postać równie nieoczywista. Nie jest demoniczna, raczej chłodna, systemowa – produkt czasu i okoliczności. Nie budzi sympatii, ale też nie daje się łatwo znienawidzić. I to właśnie czyni ją tak niepokojącą.

Estetyka, która nie odwraca uwagi od bólu
Zdjęcia Michała Dymka są chłodne, duszne, bliskie. Wszystko wydaje się przyciśnięte, jakby świat sam siebie nie chciał oglądać. Film kręcono m.in. w Kłodzku, które „gra” powojenną Kopenhagę – miasto obojętne, wypalone.
Nie ma tu muzyki, która koi. Dźwięk jest jak tło snu, z którego nie da się obudzić – szmery, elektroniczne pulsowanie, niepokój. Reżyser nie daje chwili wytchnienia. Wszystko ma ciężar – światło, cisza, ruchy postaci. Nic nie jest przypadkowe.
Produkcja bez kompromisów
„Dziewczyna z igłą” zdobyła wiele nagród – w tym aż sześć na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, a także status duńskiego kandydata do Oscara. Krytycy z The Guardian, Variety, Sight & Sound i Financial Times zgodnie podkreślali, że to kino bezkompromisowe, nieprzyjemne – i przez to potrzebne.
Ale nie licz na to, że ci się spodoba. Ten film nie został stworzony po to, żeby się podobać. Został stworzony po to, żeby został.

Od 11 kwietnia – dostępny w Polsacie i Canlal+
Od 11 kwietnia 2025 roku film będzie dostępny na platformach Polsat Box Go oraz Canal+ Online. To nie będzie miły wieczór. Ale może być ważny. Jeśli masz w sobie gotowość, by zobaczyć coś, co zostaje głęboko – obejrzyj. A potem… nie zapomnij. Bo to właśnie robimy najczęściej.
Źródła: Filmweb (filmweb.pl), wiedza własna oraz ogólnodostępne informacje z internetu i mediów społecznościowych.
Zdjęcia/Ilustracje: Kadry z filmu (Dziewczyna z igłą), Filmweb (filmweb.pl)
Korekta tekstu: własna oraz AI – ChatGPT
Autor: Magda
- Komentarze